poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Od Alberta CD Ignacy

Kilka zeszytów wyślizgnęło mi się z ręki. Część z nich udało mi się złapać wolną ręką, ale pozostałe upadły na podłogę. Zakląłem pod nosem i od razu zacząłem je zbierać. Chłopak ruszył mi z pomocą. Nie powiem, że byłem tym zachwycony, ale przynajmniej dzięki temu poszło szybciej. Azjata oglądał zrobione przeze mnie fotografie podczas ich zbierania. Jego wzrok zawiesił się na dłużej na jednej z nich.
- Czy to jakaś fabryka?
Słysząc pytanie chłopaka, uniosłem na niego wzrok. Azjata pokazał mi zdjęcie, które go zainteresowało.
- Tak, kiedyś produkowano tam słodycze. Znalazłem ją na obrzeżach miasta, całkiem przypadkowo. - odparłem, wspominając dzień, w którym odkryłem uwiecznione na fotografii miejsce. Szybko jednak wróciłem na ziemię i odebrałem swoją własność.
- Świetne zdjęcie. Promienie słońca jeszcze bardziej podkreślają ponury charakter tego miejsca, mimo, że powinno być na odwrót. Naprawdę ładne – powiedział szatyn.
Zabrzmiało to nieco dziwnie. Jak uznanie. Schowałem zeszyty oraz zdjęcia do swojej czarnej teczki. Chwilę mierzyłem Azjatę wzrokiem, po czym niepewnie mu podziękowałem. Podniosłem się z podłogi, następnie otrzepując kolana z kurzu. Ignacy zrobił to samo. Zamierzałem już odejść i udać się na zajęcia, które lada moment miały się zacząć, ale Azjata mnie zatrzymał.
- Jestem z II klasy tanecznej, a ty? - uważałem, że nie powinienem podawać innym zbyt dużej ilości informacji o sobie, ale chłopak wyglądał bardziej na kogoś, kto szuka znajomych, niż na detektywa, który opisuje każdego ucznia w swoim notesiku, siedząc zamknięty w jednej z kabin w toalecie szkolnej.
- II muzycznej - odpowiedziałem krótko i ruszyłem w stronę sali, w której miałem mieć za chwilę zajęcia.
Tam po dzwonku zostałem zmuszony do przedstawienia się klasie. Niechętnie wykonałem polecenie nauczycielki i zająłem wskazane przez nią miejsce.
***
Kilka godzin później rozpoczęła się długa przerwa. Postanowiłem, że spędzę ją za szkołą z dala od tłumu uczniów i pozytywnie nastawionych do życia nauczycieli, którzy "bardzo chcieli mnie poznać". Westchnąłem ciężko i rozmasowałem swoje skronie. Nie byłem przyzwyczajony do takiego hałasu. Na zewnątrz na szczęście było znacznie ciszej. Uniosłem wzrok na niebo. Liczba czarnych chmur powoli zaczynała się zmniejszać, jednak to, że ponownie spadnie deszcz było bardzo prawdopodobne.
Wyjąłem z tylnej kieszeni spodni swój telefon i wpisałem hasło. Następnie zacząłem szukać na swoich ulubionych stronach innych ciekawych miejsc, które warto by było odwiedzić i sfotografować. W notatkach tworzyłem w tym samym czasie listę.
Nagle usłyszałem jak ktoś mnie woła. Odwróciłem się zdziwiony. Przy drzwiach stał Ignacy. Moje spojrzenie zmieniło się ze "Znamy się?" na "Co się drzesz?".
- Pójdziemy do tej opuszczonej fabryki? - budynek widocznie bardzo go zaciekawił.
- Tak w czasie zajęć? No wiesz? Nie wiedziałem, że taki z ciebie wagarowicz - odparłem drwiąco.
- A po szkole? - Azjata wyraźnie nie zamierzał odpuścić.
- Zastanowię się - odparłem i wróciłem do budynku, widząc, która jest godzina. Idąc do klasy, czułem na sobie wzrok chłopaka.
***
Gdy zajęcia dobiegły końca, schowałem kilka książek do szafki, a część zostawiłem w teczce do pomocy przy rozwiązywaniu zadań. Wtem ktoś do mnie podbiegł. Nie musiałem nawet patrzeć na tą osobę, by domyślić się, kim jest.
- To idziemy? - Ignacy wciąż się nie poddawał.
- Mam dużo pracy - mruknąłem.
- To nie potrwa długo - jęknął Azjata.
- Fabryka jest na obrzeżach - przypomniałem.
- No proooszę - szatyn objął moje ramię - później ci pomogę.
- Prędzej się zrzygasz - mruknąłem.
- Nie zrzygam. Obiecuję. To jak?
Spojrzałem na chłopaka rozbawiony. Na pewno puści pawia. No, ale cóż, sam się na to pisze.
- Umowa stoi - powiedziałem z chytrym uśmieszkiem.

<Ignacy? :)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz