wtorek, 28 sierpnia 2018

Od Jennie do ktosia

Jen właśnie leżała sobie na miękkiej trawie, pod głowa miała torbę. Patrzyła na niebo jak płyną wolno chmury. Nie miała chęci się ruszyć. Najchętniej by przeleżała tutaj wieczność. W pewnym momencie musiała przerwać, aby się ruszyć. Podniosła się do siadu i wyjęła z torby butelkę wody oraz tabletki. Wzięła dwie do ust, aby popić je wodą. Czuła się od tygodnia coraz gorzej. Wstała, otrzepała się, sięgnęła po torbę i ruszyła na boisko do kosza. Chciała sobie trochę porzucać zanim brat po nią przyjedzie.
Grali tam jej koledzy. Położyła torbę na ziemi i ruszyła pograć. Odebrała im piłkę i zaczęła kozłować do kosza. Miała zamiar rzucić, jednak została chamsko popchnięta. Wstała i właśnie wtedy zjawił się jej brat.
Ruszyła po torbę, gdy jeden z chłopaków podał jej piłkę, aby mogła przybrać pozycje i rzucić celnie. Przybiła z nim piątkę, po czym ruszyła się i poszła z bratem.

Po godzinie byli już w szpitalu. Jem już chyba trzecią godzinę miała robione badania. Nudziła się, dostała dodatkowe leki, silniejsze niż poprzednie. Westchnęła, po czym wyszła ze szpitala, uderzając w kogoś. Podniosła głowę i zobaczyła kogoś. Odsunęła się trochę, a brat zjawił się obok. Chyba się znali, on ma wszędzie tych kolegów. Westchnęła i ruszyła do auta.


<Ktoś? :)>

1 komentarz: