Kiedy ten chłopak znowu na mnie wpadł, zarumieniłem się bardzo mocno, nie wiedząc gdzie mam patrzeć. Cholernie się zaczerwieniłem, szukając pomocy po ścianach. Nawet nie myślałem, aby popatrzeć na otaczających nas ludzi, którzy myśleli, że chyba mnie zaboli to, że oni coś gadają mi za plecami, czy coś tam. Musiałem jednak udawać, że tak jest, więc skuliłem się, kryjąc głowę między ramiona. Zacząłem kłaniać się wpół dla chłopaka, aby wyjść na najbardziej uroczego jak tylko mogłem.
- N-Najmocniej p-przepraszam... N-Nie uważam gdzie idę... - szepnąłem, a potem spojrzałem na chłopaka.
Był przystojny, nie było co nawet zaprzeczać. Podobały mi się jego brązowe włosy i ciemnoczerwone oczy. Wydawały się tak pełne głębi, którą i ja posiadałem w swoich źrenicach. Nieco się zagapiłem, patrząc z zainteresowaniem w ślepia stojącego przede mną przystojniaka. Po chwili jednak wybudziło mnie trącenie w ramię przez jakąś dziewczynę. Warknęła na mnie, poczym uczepiła się ramienia mężczyzny, jaki stał przede mną.
- Czego się patrzysz? Jesteś gejem czy jak? - warknęła blondyna, widocznie niezachwycona faktem, że przyglądałem się dla brązowowłosego.
Skuliłem się więc, kręcąc głową i spuściłem wzrok na ziemię.
- N-Najmocniej p-przepraszam... N-Nie chciałem... - szepnąłem, po czym zebrałem leżące na ziemi moje zeszyty i uciekłem z korytarza do klubu, gdzie czekała mnie najmilsza rzecz pod słońcem.
Prócz gotowania, interesuję się okultyzmem, więc z zaciekawieniem rozejrzałem się po pokoju. Cóż, nie było tutaj tłumów o tej godzinie, więc złapałem pierwszą książkę z brzegu i zasiadłem na podłodze, opierając się plecami o ścianę. Po chwili, otworzyłem księgę i zacząłem wchłaniać wiedzę jak gąbka. Marzyłem o tym, aby ujrzeć duszę smoka albo mitologicznego gryfa. Tak. To było moje marzenie. Chciałem jeszcze kiedyś poznać ducha geja, albo coś podobnego. Czy to nie jest coś niesamowitego?
Kiedy usłyszałem dzwonek, schowałem książkę do plecaka z zamiarem dokończenia jej w wolnym czasie. Idąc korytarzem, znowu wpadłem na ten sam tors co zawsze, ale tym razem, było to nieco mocniejsze zderzenie, przez co upadłem na ziemię, a z mojej torby wypadła książka okultystyczna. Spojrzałem zaskoczony na chłopaka, nie wiedząc co mam zrobić. Otworzyłem lekko usta.
- T-To się r-robi n-nieco dziwne... - szepnąłem. - C-Cóż... - wstałem z ziemi i otrzepałem się, po czym złapałem za książkę i podałem dłoń dla chłopaka. - J-Jestem Kagehira Mika... M-Miło mi ciebie poznać...
- T-To się r-robi n-nieco dziwne... - szepnąłem. - C-Cóż... - wstałem z ziemi i otrzepałem się, po czym złapałem za książkę i podałem dłoń dla chłopaka. - J-Jestem Kagehira Mika... M-Miło mi ciebie poznać...
- Kyotaru Namate. Również mi miło. - uścisnęliśmy sobie obaj dłonie.
Westchnąłem, po czym uroczo się uśmiechnąłem, wymijając brązowowłosego. Miałem dziwne wrażenie, że jeszcze nie raz się spotkamy. Wleciałem jak głupi do klasy, czerwieniąc się ze wstydu. Zasiadłem w swojej ławce na końcu, wyjmując ukradkiem książkę o okultyzmie. Zacząłem ją z ogromną ciekawością czytać, wręcz pochłaniając wiedzę z niej. W mojej głowie jednak pozostały te czerwone oczy, które z pewnością szybko nie znikną z mojej głowy. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
Po dzwonku wstałem i pokierowałem się do klubu kulinarnego. Była teraz długa przerwa, a ja i tak nie zrobiłem sobie nic do zjedzenia. Miałem zamiar skorzystać i upiec pyszne bułeczki. Nie chciałem zjeść ich sam, wiedziałem, że zapach ściągnie tutaj innych, którzy na pewno chętnie poczęstują się moim wypiekiem. Tak więc złapałem za składniki, a po kilku minutach bułeczki były w piekarniku. Wyrobię się na pewno. Była teraz ta dwudziestominutowa przerwa, a bułeczki muszą się piec zaledwie dziesięć, co daje mi jeszcze dobre pięć minut na zjedzenie i poczęstowanie innych. Nagle do klubu weszło kilka osób, które pociągały noskami. W tym tłumie zauważyłem czerwonookiego, na którego sam widok lekko się zarumieniłem. Wziąłem rękawice, a następnie wyjąłem dwie blaszki po dziesięć bułeczek. Odłożyłem sobie trzy, a resztę podałem dla osób, jakie odwiedziły klub.
Westchnąłem, po czym uroczo się uśmiechnąłem, wymijając brązowowłosego. Miałem dziwne wrażenie, że jeszcze nie raz się spotkamy. Wleciałem jak głupi do klasy, czerwieniąc się ze wstydu. Zasiadłem w swojej ławce na końcu, wyjmując ukradkiem książkę o okultyzmie. Zacząłem ją z ogromną ciekawością czytać, wręcz pochłaniając wiedzę z niej. W mojej głowie jednak pozostały te czerwone oczy, które z pewnością szybko nie znikną z mojej głowy. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
Po dzwonku wstałem i pokierowałem się do klubu kulinarnego. Była teraz długa przerwa, a ja i tak nie zrobiłem sobie nic do zjedzenia. Miałem zamiar skorzystać i upiec pyszne bułeczki. Nie chciałem zjeść ich sam, wiedziałem, że zapach ściągnie tutaj innych, którzy na pewno chętnie poczęstują się moim wypiekiem. Tak więc złapałem za składniki, a po kilku minutach bułeczki były w piekarniku. Wyrobię się na pewno. Była teraz ta dwudziestominutowa przerwa, a bułeczki muszą się piec zaledwie dziesięć, co daje mi jeszcze dobre pięć minut na zjedzenie i poczęstowanie innych. Nagle do klubu weszło kilka osób, które pociągały noskami. W tym tłumie zauważyłem czerwonookiego, na którego sam widok lekko się zarumieniłem. Wziąłem rękawice, a następnie wyjąłem dwie blaszki po dziesięć bułeczek. Odłożyłem sobie trzy, a resztę podałem dla osób, jakie odwiedziły klub.
- P-Proszę, częstujcie się... - szepnąłem bardzo cicho.
<Kyo? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz